Forum klasy 3D


#1 2008-11-05 14:57:08

Wisnia182

Moderator

status wisnia182
3718551
Call me!
Skąd: _no_name_
Zarejestrowany: 2008-10-29
Posty: 316
Punktów :   
WWW

5 Listopad 2008

Polska


Zbawiciel polskiej motoryzacji


http://img.interia.pl/poboczem/nimg/2/big_JPG_Zbawiciel_2933657.JPG   W zeszłym roku motoryzacyjne media w Polsce obiegła sensacyjna wiadomość. Otóż w Radomiu narodził się w końcu zbawiciel, który postawi na nogi polską motoryzację.
   Wprawdzie ta ostatnia miała się wówczas lepiej niż kiedykolwiek, ale nie ukrywajmy - naszym głównym atutem w tej kwestii była tania siła robocza. O polskich konstrukcjach prawie nikt na świecie nie słyszał. Teraz miało się to jednak zmienić, za sprawą "samochodu" zaprojektowanego przez pewną studentkę Akademii Sztuk Pięknych.
   Trzeba przyznać, że dzieło Pauliny Stępień - bo to właśnie spod jej pióra wyszedł kształt karoserii pojazdu nazwanego elipsą - prezentuje się całkiem sympatycznie, ale nazywanie przeliftingowanego melexa samochodem, naszym zdaniem trąciło prowokacją.
   Elipsę zaprezentowano szerszej publiczności w październiku ubiegłego roku na wystawie wzornictwa przemysłowego w Radomiu, i byliśmy przekonani, że po tym hucznie rozczarowującym debiucie wszelki słuch po tym projekcie zaginie. Okazało się jednak, że jesteśmy w błędzie.  http://img.interia.pl/poboczem/nimg/4/big_JPG_Zbawiciel_2933661.JPG
   Produkcją elipsy zajęły się Radomskie Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego, a pojazd wchodzi właśnie na rynek. Gdyby jakiś ekscentryk zapragnął stać się właścicielem tego wynalazku informujemy, że wózek kupić można w dwóch wersjach nadwoziowych - ze skrzynią ładunkową, lub zamykanym kufrem. We wnętrzu, w spartańskich warunkach pomieszczą się dwie osoby. Za napęd odpowiadają dwa silniki elektryczne o mocach ok. 3 KM i momencie obrotowym - tu uwaga - 6,5 Nm! Prędkość maksymalna z pełnym obciążeniem to spacerowe 26,5 km/h. Zasięg bez obciążenia to ok. 130 km, załadowany pojazd przejedzie ok. 70 km.
   Cena elipsy to 25 tys. zł netto, co po doliczeniu podatków stawia ją w jednej linii ze dacią logan, skodą fabią i fiatem panda... Biorąc pod uwagę światowy kryzys finansowy i upadek potencjalnych klientów, jak stocznie czy huty, z całego serca życzymy powodzenia!


Kto zastrasza rodzinę Popiełuszków?

http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/w/f/Giertych_moze_rodziny_Fot_2937302.jpg   Rodzina Popiełuszków wycofała pełnomocnictwo dla reprezentującego ją Romana Giertycha. Taką decyzję wymusili na krewnych kapelana "Solidarności" nieznani mężczyźni, powołujący się na Kurię Arcybiskupią w Białymstoku - dowiedział się "Wprost".
   Mężczyźni, którzy przyjechali do domu rodziny Popiełuszków, zażądali wprost, aby wycofać pełnomocnictwo dla Romana Giertycha. Powiedzieli, że "jego działania szkodzą procesowi beatyfikacyjnemu księdza i jego bracia będą się smażyć w piekle, jeśli tego pełnomocnictwa nie odwołają". Krewni księdza podpisali pismo.
   Giertych potwierdził, że otrzymał dokument. Jest zaskoczony jego treścią. - Prawniczy język wskazuje, że ktoś podyktował to pismo braciom księdza Jerzego. To manipulacja, która każe mi przypuszczać, iż są ludzie, którzy nadal boją się wyjaśnienia sprawy morderstwa - mówi Roman Giertych, który od końca października nie może już występować w imieniu rodziny kapelana "Solidarności".
   Władze Kurii Arcybiskupiej są zaskoczone tym zajściem. - Kategorycznie stwierdzam, że nigdy nie upoważnialiśmy kogokolwiek, aby w naszym imieniu kontaktował się z rodziną Popiełuszków - mówi ksiądz Andrzej Dębski, rzecznik białostockiej Kurii Arcybiskupiej. - Nikt nie miał prawa w imieniu kurii żądać cofnięcia pełnomocnictwa dla mecenasa Giertycha.


Marszałek Sejmu krytykuje pomysł premiera

   Bronisław Komorowski zdystansował się od pomysłu Donalda Tuska. Szef rządu chce specjalnego traktowania rządowych projektów ustaw. Posłowie mieliby je w całości przyjmować albo w całości odrzucać, bez możliwości zgłaszania poprawek.
   Komorowski przyznał, że Sejm nie może być sprowadzony do roli maszynki do głosowania, nawet jeśli premierowi wydaje się, że projekty rządu są doskonałe i bezbłędne, a często nie są. Konstytucja mówi wyraźnie, że to parlament uczestniczy w procesie tworzenia prawa, nie tylko poprzez głosowanie - zaznaczył.
   Ciepłego słowa o pomyśle Tusk nie usłyszy też od koalicjantów z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Paradoksalnie szef rządu może liczyć na wsparcie Jarosława Kaczyńskiego. Pomysł ma pewne zalety. To nie jest tak, że metoda sama przez się była nie do przyjęcia - stwierdził były premier. Jak zaznaczył, poprawki do ustaw są często wynikiem nacisków i lobbingu. Kaczyński przyznał, że aby wprowadzić pomysł Tuska, trzeba by zmienić regulamin Sejmu, a z tym może być kłopot.


Czeka nas paraliż ruchu kolejowego w całym kraju?

http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/a/3/fot_Ville_Czeka_nas_ruchu_2937294.jpg   Kolejarze zablokują jutro rano ruch na węzłach w Bydgoszczy i Katowicach. Protest potrwa dwie godziny - dowiedziała się "Rzeczpospolita". To początek akcji, która może sparaliżować ruch kolejowy w kraju.
  - W przypadku braku efektów protest będzie rozszerzał się w postępie geometrycznym aż do strajku generalnego - ostrzega Stanisław Kokot, rzecznik Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ Solidarność.
   Kolejarzom chodzi o zagrożone emerytury pomostowe i niespełnione obietnice rozmów z rządem, które padły podczas czerwcowej pikiety kolejarzy w Warszawie. - Minister Michał Boni obiecał wtedy spotkania w trybie roboczym, ale żadne nie odbyło się do dziś - żalą się kolejarze.
   Kokot nie chce podawać dokładnych terminów ewentualnego rozszerzania protestu kolejarzy. Zaznacza jednak, że to połączona akcja wszystkich związków na kolei.
   Grupa Polskie Koleje Państwowe wydała oświadczenie w związku z zapowiadaną na czwartek akcją, twierdząc że nie jest stroną w sporze dotyczącym uprawnień emerytalnych a strajk jest nielegalny, w związku z tym organizatorzy będą obciążeni stratami powstałymi w związku z zakłóceniami ruchu. PKP nie wyklucza również pociągania ich do odpowiedzialności karnej.
   PKP zapewnia, że przygotowuje działania mające zminimalizować niedogodności w związku z czwartkowym protestem.



Toksyczne papiery z USA sprzedawano także w Polsce


   Bank Citi Handlowy w Warszawie sprzedawał swoim klientom ryzykowne obligacje Lehman Brothers, jednego z głównych bohaterów światowego kryzysu finansowego - ustalił "Dziennik". Jak pisze gazeta, gdy Lehman zbankrutował, Citi Handlowy umył ręce. Komisja Nadzoru Finansowego sprawdzi teraz, ile toksycznych obligacji upłynnił warszawski bank.
   "Dziennik" przypomina, że do tej pory bankierzy zapewniali, że w Polsce nie ma problemu z toksycznymi papierami wartościowymi. Mówił tak m.in. w wywiadzie dla "Dziennika" prezes Citi Handlowego. Tymczasem "Dziennik" odnalazł przedsiębiorcę, któremu Citi złożył propozycję takiej inwestycji.
   Mężczyzna zgłosił się do banku w lutym. Poprosił, aby jego pieniądze, w sumie ponad 700 tys. złotych były inwestowane konserwatywnie, bez ryzyka uszczuplenia kapitału. Bankowcy Citi Handlowego zaproponowali przedsiębiorcy ulokowanie pieniędzy w papiery wartościowe. Część, 100 tys. zł - w obligacje strukturyzowane Lehman Brothers.
   Po upadku Lehamana - relacjonuje gazeta - przedsiębiorca otrzymał list z Citi Handlowego, który podpowiadał trzy rozwiązania: zatrzymać obligacje i czekać na rozwój wypadków, sprzedać je komuś innemu, w czym Citi pomoże lub zażądać od Lehman Brothers zwrotu zainwestowanych pieniędzy.
   Gdy mężczyzna poprosił bankowców o spotkanie - ci wytłumaczyli mu, że nie doradzali takiej inwestycji, a jedynie sprzedali mu "instrument finansowy". Wskazali punkty w umowie, według których bank nie jest za nic odpowiedzialny - pisze "Dziennik".
   Co na to Citi Handlowy? Rzecznik banku Paweł Zegarłowicz w rozmowie z gazetą zapewnia, że problem dotyczy niewielkiej liczby osób i tłumaczy, że bank był tylko pośrednikiem. Nie potrafił powiedzieć czy inwestorzy ostatecznie stracili pieniądze.




Świat

Obama wygrał, świat się cieszy

http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/j/i/Obama_wygral_swiat_sie_2937079.jpg   Ze zwycięstwa wyborczego czarnoskórego amerykańskiego Demokraty cieszono się dzisiaj na całym świecie i na placach, i w salonach.
   Wybór Baracka Obamy ożywił nadzieje na bardziej zrównoważone i mniej konfrontacyjne podejście Ameryki do świata.
   W japońskim miasteczku portowym Obama na wiadomość o wygranej imiennika miejscowości ludzie radowali się, tańcząc. W brazylijskim Rio przebywający tam Amerykanie zwycięstwo Obamy świętowali razem z Brazylijczykami na plaży.
W krajach, w których nie do pomyślenia jest wybór na przywódcę przedstawiciela mniejszości, wyrażano zdumienie, ale i zadowolenie, że w Stanach Zjednoczonych udało się przezwyciężyć rasowe uprzedzenia i wybrać Afroamerykanina, w dodatku noszącego na drugie imię Hussein, na prezydenta.
   W odległych zakątkach globu wielu obserwatorów amerykańskich wyborów prezydenckich wtórowało hasłu Obamy o zmianie świata i wyrażało nadzieje na to, że jego zwycięstwo oznacza ważny punkt zwrotny.
  - Naprawdę sądzę, że [Obama] zmieni świat - powiedziała 34-letnia Akihiko Mukohama, piosenkarka zespołu, który przyjechał na występy do japońskiej Obamy w koszulkach z napisem "I love Obama" (Kocham Obamę).
   Emocjonalny stosunek świata do wyników amerykańskich wyborów pokazuje - jak pisze agencja AP - międzynarodowy charakter, jaki ma amerykańska prezydentura. Na Waszyngton patrzy się jako na miejsce, w którym zapadają decyzje w globalnych kwestiach wojny i pokoju, pomyślności lub kryzysu.
  - To niezwykle ważny wynik dla nas wszystkich - powiedział były ambasador Nowej Zelandii w USA John Wood. - Mamy nadzieję i modlimy się, by Obama poszedł do przodu, konstruktywnie i z korzyścią dla nas wszystkich.
   Duże nadzieje żywione są również wśród krytycznie nastawionych do polityki prezydenta George'a W. Busha. Dla nich zwycięstwo Obamy zwiastuje zmianę w amerykańskim podejściu do współpracy międzynarodowej. W tym kontekście przywołują przykład wojny w Iraku, uważając, że mało prawdopodobne, by Obama powtórzył taki błąd.
   Europa, w której Obama cieszy się dużą popularnością, jest regionem, który niecierpliwie wypatruje ożywienia i ocieplenia stosunków z USA po ochłodzeniu związanym z wojną w Iraku.
   "W czasie, kiedy musimy razem stawić czoła olbrzymim wyzwaniom, wybór Pana budzi wielkie nadzieje we Francji i reszcie świata" - napisał prezydent Francji Nicolas Sarkozy w liście z gratulacjami do prezydenta-elekta.
   W świecie muzułmańskim przeważał jednak sceptycyzm. Mieszkańcy Bliskiego Wschodu są rozczarowani poniżającym traktowaniem przez administrację prezydenta George'a W. Busha więźniów w obozie dla podejrzanych o terroryzm w bazie Guantanamo i w więzieniu Abu Ghraib w Iraku.
   Część Irakijczyków, którzy przeżyli pięć lat wojny rozpoczętej przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników, mówiła, że uwierzy w pozytywne zmiany dopiero wtedy, kiedy je zobaczy.
  - Zwycięstwo Obamy nic nie oznacza w kwestii Iraku czy Palestyny - powiedział mieszkaniec Bagdadu Munir Dżamal. - Myślę, że wszystkie te obietnice składane przez Obamę w kampanii, to obiecanki.
   W Pakistanie, który ma kluczowe znaczenie dla powodzenia amerykańskiej wojny z Al-Kaidą w sąsiednim Afganistanie, wybór Obamy budzi nadzieje na zmniejszenie militarnej przemocy, o jaką obwinia się Busha.
   W stołecznym Islamabadzie 28-letni nauczyciel Mohammed Arshad powątpiewa jednak w zdecydowaną zmianę w amerykańskiej polityce zagranicznej.
  - To prawda, że Bush przyczynił się do złej sławy Ameryki. Stał się jej znienawidzonym symbolem. Nie sądzę jednak, by zmiana twarzy pociągnęła za sobą duże zmiany - powiedział.
   Wielu wyrażało nadzieję, że Obama przywróci gospodarcze przywództwo Ameryce, potrzebne dla zlikwidowania kryzysu na rynkach finansowych.
   W Azji, dla której żywotne znaczenie ma eksport do Stanów Zjednoczonych, wielu obawia się, że Obama będzie ich kosztem chronił amerykańskich producentów.
  - Nie pochwalam w Obamie, że jest protekcjonistą gospodarczym, że opowiada się za protekcjonizmem gospodarczym, a nie wolnym rynkiem - powiedział 20-letni student uniwersytetu w Hongkongu, Yu Fangjing. - To nie jest dobre dla świata - ocenił.
   Prezydent Kenii Mwai Kibaki ogłosił czwartek dniem świątecznym z okazji wyborczego zwycięstwa Obamy, którego ojciec był Kenijczykiem. W Afryce ludzie czekali całą noc lub wstawali przed świtem, by obserwować spływające wiadomości o wynikach wyborów w USA.


Obama może zrezygnować z tarczy


http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/k/a/Obama_moze_zrezygnowac_2937030.jpg   W świetle pogarszającej się kondycji finansowej USA Barack Obama może zrezygnować z niektórych programów obronnych, jak np. elementów tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej czy myśliwca wielozadaniowego JSF - powiedział Paul Beaver ekspert grupy badawczej "Jane's Defence".
  - Szefowie połączonych sztabów chcą 700 mld USD na budżet obronny w najbliższym roku. Kolejne 700 mld USD ma otrzymać sektor bankowy. Ameryka nie ma dwóch zestawów po 700 mld USD każdy, dlatego będzie musiała zmniejszyć wydatki - podkreślił.
  - Niektóre programy wojskowe będą musiały zniknąć. Mam wrażenie, że program tarczy antyrakietowej może być jednym z nich - dodał.
Beaver zauważa, że prognozy wskazują na to, iż gospodarka USA w najbliższym roku znajdzie się w recesji, a deficyt budżetowy sięgnie ok. 7,0 proc. PKB i będzie najwyższy od początku lat 80., zaś pogarszająca się kondycja gospodarki była tym czynnikiem, który przesądził o porażce Republikanów we wtorkowych wyborach.
   Za najważniejsze zadanie nowego prezydenta USA ekspert uważa "przywrócenie utraconego za prezydentury George'a W. Busha szacunku dla Ameryki w świecie". Jego zdaniem Obama z oczywistych względów poświęci większą uwagę sprawom kontynentu afrykańskiego i skoncentruje się na najważniejszych obszarach konfliktu w świecie.
   Pod niektórymi względami Obama przypomina Beaverowi Ronalda Reagana, nazywanego wielkim komunikatorem. Sądzi, że ma podobny talent do komunikowania się z wyborcami i spodziewa się, że podobnie jak Reagan będzie miał szczęśliwą rękę do współpracowników i doradców.

   
Rosja: Ostry atak zamiast gratulacji


http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/l/e/Rosja_Ostry_atak_zamiast_2936910.jpg   Dmitrij Miedwiediew uderza w antyamerykański ton. Zamiast gratulacji dla Baracka Obamy po wygranych przez niego wyborach, rosyjski przywódca przypuścił ostry atak na Stany Zjednoczone. Oskarżył USA o wywołanie światowego kryzysu i wykorzystanie wojny w Osetii Południowej jako pretekstu do dalszych zbrojeń.
- USA wykorzystały wojnę na Kaukazie jako pretekst do narzucenia Europie tarczy antyrakietowej, do wprowadzenia okrętów na Morze Czarne, ale Rosja nie wycofa się z Kaukazu - grzmiał Miedwiediew. Takich butnych słów padło więcej, że Moskwa wyjdzie rozbuduje armię i flotę, a także odpowie na tarczę.
   Odpowiedzią na amerykańska instalację ma być rozmieszczenie w obwodzie kaliningradzkim systemów rakietowych Iskander. Miedwiediew zapowiedział również, że z terytorium enklawy środkami radiolokacyjnymi Rosja będzie głuszyła amerykańskie obiekty. - Do neutralizowania wykorzystywana będzie także marynarka wojenna Rosji - zaznaczył.
   Mówiąc o kryzysie, zaznaczył, że należy szybko podjąć odpowiednie reformy: Lekcje wynikające z kryzysów 2008 r. pokazały wszystkim odpowiedzialnym narodom, że należy działać, szybko reformować system polityczny i ekonomiczny. Oświadczył, że uczyni wszystko, aby świat stał się sprawiedliwszy i bezpieczniejszy. Wierzę, że tak się stanie, gdyż nasz kraj jest silny - gospodarczo i politycznie.
   Rosja długo oczekiwała na pierwsze orędzie Dmitrija Miedwiediewa. Datę przemówienia przesuwano wielokrotnie. Ostatecznie zdecydowano, że rosyjski przywódca przemówi do narodu tuż po zakończeniu wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
   Przemówienie Dmitrija Miedwiediewa miało niezwykłą oprawę. Było wzorowane na mowach monarchów czy carów. Na Kremlu w słowa prezydenta wsłuchiwało się około tysiąca osób, m.in. deputowani, senatorzy, członkowie rządu, członkowie prezydenckiej administracji, prezesi sądów, dowódcy wojskowi, przywódcy religijni i przedstawiciele mediów. Orędzie transmitowały wszystkie najważniejsze rosyjskie stacje radiowe i telewizyjne.



Artykuły newseek'a

Ciepło w dłoniach, ciepło w sercu

   Filiżanka gorącej kawy sprawia, że mamy więcej serdecznych uczuć dla innych. http://grafika.redakcja.pl/ArtykulyFotografie.FotografiaPrzeglad.aspx/160/0/newsweek/1225811492013.jpg
   Czy może istnieć związek pomiędzy kubkiem gorącej kawy, a oceną jednego człowieka przez drugiego? Owszem. Udowodnili to naukowcy ze słynnego Yale University w Stanach Zjednoczonych, a swoje spostrzeżenia ogłosił na łamach tygodnika "Science". Otóż okazuje się, że temperatura napoju trzymanego w dłoniach wpływa na stan naszych uczuć oraz na to, czy jesteśmy bardziej czy mniej hojni wobec innych.
   Do takich wniosków doszli dwaj profesorowie psychologii, John Bargh oraz Lawrence E. Williams na podstawie dwóch eksperymentów, przeprowadzonych wśród studentów. Naukowcy wręczali im filiżankę ciepłej lub zimnej kawy i kwestionariusz, zawierający informacje na temat różnych osób. Studenci mieli się z nim zapoznać, a nastepnie wyrazić własną opinię na temat opisywanych ludzi. Jak się okazało, ciepły napój pomagał narodzić się ciepłym uczuciom - badani mówili o innych z sympatią i z góry obdarowywali ich swoim zaufaniem.
   Zimny napój korelował z zimną oceną. Ci, którzy dostali ostudzoną kawę odczuwali niechęć wobec osób, o których przeczytali w kwestionariuszu. W drugim eksperymencie naukowcy rozdawali studentom dwa rodzaje niewielkich paczek - podgrzaną oraz zmrożoną. Mogli te prezenty podarować lub zostawić dla siebie. Okazało się, że te ciepłe częściej były ofiarowywane drugiej osobie, podczas gdy zimne pozostawały u właściciela.
   Jak naukowcy tłumaczą te zaskakujące wyniki badań? Kontakt dłoni z czymś ciepłym lub zimnym wpływa na aktywność obszaru kory mózgowej nazywanego wyspą, mówi prof. Bargh.. Ten rejon mózgu odpowiada nie tylko za odbiór bodźców czuciowych, ale także procesy myślowe. Dlatego właśnie - przypuszczają naukowcy - opinie mogą zmieniać się zależnie od temperatury przedmiotu trzymanego w ręce.


Komorowski: Barack Obama jest nową szansą dla Polski

   Obama to nowy początek. Z ogromną nadzieją witam jego deklarację o potrzebie zmian w systemie wizowym. Otwiera to szansę dla Polski na ruch bezwizowy - komentuje w rozmowie z Newsweek.pl wybory w USA marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

http://grafika.redakcja.pl/ArtykulyFotografie.FotografiaPrzeglad.aspx/570/0/newsweek/1225857570652.jpg

   Newsweek.pl: Panie marszałku, co oznacza wynik amerykańskich wyborów dla Polski?
Bronisław Komorowski: Pamiętajmy, że dokonano wyboru prezydenta USA, a nie Polski. Z niektórych reakcji odnoszę wrażenie, jakby było odwrotnie. Z punktu widzenia Polski, każdy wybór Amerykanów jest nie tylko warty uszanowania, ale także warty uznania za otwierający nowe perspektywy. Polsce powinno zależeć na utrzymaniu dobrych stosunków z USA, a nie poszczególnymi kandydatami na prezydenta czy prezydentami elektami.
   Wybór prezydenta Obamy należy także traktować jako nowy początek. Z ogromną nadzieją witam jego deklarację o potrzebie zmian w systemie wizowym. Otwiera to szanse dla Polski na ruch bezwizowy do USA. Z nadzieją witam również zapowiedzi budowy silnych związków transatlantyckich. Co jest ważną rzeczą z punktu widzenia Polski, bo zależy nam na mocnych związkach USA-Europa. Cieszy mnie również zapowiedź zakończenia obecności militarnej w Iraku i rozpoczęcia rozwiązywania problemów tego kraju na innej drodze. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że zapowiedzi nie zawsze są realizowane.
   Nie obawia się Pan, że relacje transatlantyckie mogą teraz bardziej dotyczyć stosunków USA - Afryka, a nie USA - Europa? Przecież nowy prezydent jest Afrykaninem.
- Polityka zagraniczna USA jest stabilna i zmiany na stanowisku prezydenta na ogół nie wywołują żadnej rewolucji. Przypomnę również, że w zapleczu politycznym prezydenta Obamy znajdują się osoby z ogromną wrażliwością na problemy Europy Środkowo-Wschodniej tj. Zbigniew Brzeziński czy Madeleine Albright. To według mnie gwarantuje wykonanie tradycyjnej, demokratycznej linii w polityce zagranicznej, czyli umacnianie stosunków z Europą.
   Czy z tego wyboru nie cieszą się najbardziej mieszkańcy Redzikowa? Nie boi się Pan, że Obama zrewiduje plany dotyczące tarczy antyrakietowej?
- Nigdy nie byłem entuzjastą tego rozwiązania, wiec nie mam się czego obawiać, wręcz odwrotnie. Z dużym zainteresowaniem obserwuję czy nie nastąpi jakaś zasadnicza zmiana w polityce amerykańskiej.
   A jest to możliwe?
- Moim zdaniem jest to mało prawdopodobne, ale może się zdarzyć. Nie sądzę, aby z obecnych sygnałów prezydenta Obamy można było wyciągnąć wnioski, że Ameryka pod rządami Demokratów wycofa się z tego projektu. Aczkolwiek może on być nieco wolniej realizowany. Pragnę przypomnieć, że rząd Polski na wszelki wypadek nie zakończył negocjacji z Amerykanami. Trwają jeszcze rozmowy dotyczące warunków stacjonowania żołnierzy USA w Polsce. Zatem negocjacje poczekały na wynik wyborów w USA i na to, czy po stronie amerykańskiej nie nastąpi zmiana.


http://www.vpx.pl/up/20080722/userbar653865ob9.gif
http://img2.vpx.pl/up/20081119/userbar695010lb2.gif
http://img.userbars.pl/53/10480.jpg
http://www.robtex.com/ipinfo.gif

Offline

 

#2 2008-11-05 16:47:50

Craziness

Uczennica LO

4227010
Zarejestrowany: 2008-11-04
Posty: 51
Punktów :   

Re: 5 Listopad 2008

To ja chyba od dziś  zacznę pić kawę i to jeszcze gorącą ^^

Offline

 

#3 2008-11-05 17:16:29

SJ90

Uczeń LO

Zarejestrowany: 2008-10-30
Posty: 85
Punktów :   

Re: 5 Listopad 2008

Może w Polsce też by sie przydał czarny prezydent za te dwie kaczki to moze wtedy by coś dobrego sie działo ;P

Offline

 

#4 2008-11-05 17:19:47

klaudiusz1313

Ojciec Dyrektor

12842934
Skąd: Burkina Faso
Zarejestrowany: 2008-10-29
Posty: 441
Punktów :   10 
WWW

Re: 5 Listopad 2008

Dlatego będę kandydować za parę lat ;P


http://www.pic-upload.de/25.02.09/2ogfs1.gif    http://img214.imageshack.us/img214/5797/3594631ec88a32b44ux.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
chwilówki bez przelewania grosza zaproszenie-na-komunie-tekst.eu